Zmij i dziewczyna
Percival schuttenbachZe studni we dworze
Lecz jej pilnuje żmij przeklęty
Przepadnij zły stworze!
Zęby szczerzę, jadem pluję
Lico budzi strach
Mego skarbu tu pilnuję
Śmiałków poślę w piach
Dwie moje siostry były tu wcześniej
Lecz z niczym wróciły
Teraz ja pójdę – strach serce ściska
Żmij straszny, przebrzydły!
Moja studnia, moja woda
Wszystko moje, moje!
I ta również, która wodę
Weźmie tutaj – moja!
Stwór ten ohydny wodę daruje
Lecz muszę przyrzec mu
Być jego żoną – żoną na wieki
Nieszczęsny losie mój!
Jeśli będziesz ślubowała
Moją wodę będziesz brała
A więc zgoda – bierz do woli
Wodę, co uzdrawia
Bierz do woli, ale w zamian
Musisz moją zostać
Dzisiaj ślubu czekaj miła
Przyjmę swoją postać
Kiedy księżyc wzejdzie w niebo
Wszystko skryje ciemność
Ja pod drzwi twoje podejdę
Miej mnie wtedy wpuścić czelność
(oryginalny tekst ludowy)
Za ogródkiem na topoli kukaweczka kuka
Serce moje rozżalone bez ustanku puka
Oj, nie pukaj serce moje
Próżne twoje niepokoje!
Otwieraj ma żono, boś mi ślubowała!
Lecz wstręt swój ukryj, ma miła
Skóra żmijowa wnet ze mnie opadnie
Czar prysnął – to północ wybiła
Jakżeś przecudnej urody, mężu!
Miłość wyznaję ci
Chcę już na zawsze takim cię widzieć
W ogniu niech spłonie czar!
Wężową skórę ogień połyka
Trawi ją, niszczy, pali
Coś najlepszego mi uczyniła?
O, moja piękna pani!
Moje niecne czyny przeszłe
Jeszcze przez czas jakiś
Miałem co dzień w skórze węża
Cierpieniem odpłacić
Teraz muszę w świat wyruszyć
Żegnaj mi na zawsze!
Cierpieć będziesz – i ja także
Nigdy mnie nie znajdziesz!
(oryginalny tekst ludowy)
Oj dyna, ta dyna
Ta dana, dynecka
Oj, płakana moja
kazda godzinecka