Coma

Ostrość na nieskończoność

Coma
Nie zamierzam Cię truć
pigułkami ze słów
nie potrafię uchronić od smutku,
moralności mi brak
pogubiłem się sam
chciałbym tylko
nadzieję ocalić od zła,

Zaniemogły ze strachu
zagoniły się w szaleństwie
myśli złożone
marzenia bezsenne
lekko pozacierały się
granice między dobrem a złem
w każdą stronę
rozbiegły się znaki jak psy

W kolejnej odsłonie
skurwiłem się znojnie lecz
dzieki tobie nie wszystko skończone ja
widzę ostrość na nieskończoności to
nieskończoność nabiera ostrości

Znam
drogi wiodące do dna
mosty rzucone na wiatr
światło walczące o blask
kształty bez formy i żal

Znam
drogi wiodące do dna
mosty rzucone na wiatr
światło walczące o blask
kształty bez formy i

Znam
drogi wiodące do dna
mosty rzucone na wiatr
światło walczące o blask
kształty bez formy i

tym pomiędzy wszystkim to ja
powinienem wybrać lecz jak
każdy dzień daje znak
że zatrzymał się czas
drązy myśli to
wściekłość i wrzask
ona zbiera we snach
ona pyta mnie w locie i
powstrzymuje czyny by
zaplątani w niebo słów
nie wypełniliśmy się
nie wypełniliśmy się dniem
nie wypełniliśmy się dniem

Encontrou algum erro na letra? Por favor envie uma correção clicando aqui!